sobota, 28 lutego 2015

Stephen King - Cujo

Akcja powieści toczy się, jak to często bywa u Kinga, w małym i odizolowanym od świata, fikcyjnym miasteczku w stanie Maine. Tradycyjnie autor zapoznaje czytelnika z osobami, które je zamieszkują, przedstawiając ich historię i dręczące ich trudy życia osobistego.

Ale zdecydowanie największym problemem będzie fakt, że olbrzymi Bernardyn, tytułowy Cujo, w wyniku bardzo pechowego zbiegu okoliczności, został zarażony wścieklizną. Biorąc pod uwagę kto napisał tę książkę - to się nie może skończyć dobrze ;)

Cujo jest tego typu książką, w której akcja rozwija się powoli i niewinnie, żeby rozpędzać się z każdą kolejną kartką, w celu osiągnięcia momentu kulminacyjnego tuż przed samym końcem. I trzeba przyznać, że ten stały wzrost napięcia King opanował do perfekcji.

Jeżeli jednak oczekujesz niespodzianek i nagłych zwrotów akcji, to Cujo może Cię nudzić. Bo bardzo szybko zorientujesz się nie tylko kto będzie zabijać, ale także gdzie - jako że znaczna część akcji rozgrywa się na bardzo małym obszarze. Jedyną niewiadomą jest kto i kiedy pożegna się z życiem.

Można też narzekać na zbiegi okoliczności, bo jest ich po prostu zbyt dużo. Przez to fabuła wydaje się być trochę mało wiarygodna, bo są jakieś granice i nie można mieć aż takiego pecha!

Zacząłem od elementów charakterystycznych dla twórczości Kinga, przeszedłem do tych, które wzbudzają moje wątpliwości, to na koniec wspomnę o jednej wyjątkowo pozytywnej rzeczy. Cujo zdecydowanie nie jest typowym, schematycznym horrorem. Bo czy można szczerze współczuć temu, kto z zimną krwią zabija ludzi? A właśnie takie uczucie miałem po przeczytaniu tej książki, a sadystą nie jestem, więc myślę, że jest to wystarczająca zachęta do sięgnięcia po nią.

Brak komentarzy: