czwartek, 5 marca 2009

Frank Herbert - Gwiazda Chłosty

To jedna z książek, w których przytaczanie nawet kawałka fabuły mija się z celem - nie chodzi tu bynajmniej o zwykłe "psucie zabawy", tym co jeszcze jej nie przeczytali. Gwiazda Chłosty jest po prostu bardzo zagmatwana, szczególnie w pierwszych rozdziałach, kiedy to czytelnika wręcz przytłaczają dziesiątki różnych ras, wynalazków itd. Dzieje się tak dlatego, ponieważ powieść osadzona jest w dalekiej, nieokreślonej dokładnie przez autora przyszłości.

Wracając do trudności w odbiorze książki, można je mieć tylko na początku - potem już wszystko powoli robi się jasne, a przynajmniej powinno. Herbert po raz łączy elementy sensacji ze science-fiction. W porównaniu do Diuny, w Gwieździe Chłosty jest znacznie więcej "wynalazków" których działania nie da się wytłumaczyć naukowo, czy też mówiąc prawdę, pseudonaukowo - ich działanie jest bardziej...metafizyczne. Dla miłośników twórczości Lema, będzie to z pewnością duży minus. Natomiast niewątpliwym plusem są oryginalne rasy, oraz bogato przedstawiony świat.

Bez wątpienia książka ta mogłaby być podwaliną pod kolejne powieści tworzące sagę, niestety, nic podobnego nie ujrzało światła dziennego.

poniedziałek, 2 marca 2009

Aldous Huxley - Nowy, wspaniały świat


Nowy, wspaniały świat - najbardziej znana powieść Aldousa Huxleya.
Pisarz przedstawia świat pozornie doskonały, tzw. Republikę Świata - bez przestępczości, gdzie wszyscy ludzie, niezależnie od swojej pozycji społecznej, są szczęśliwi. Są także święcie przekonani że wszyscy inni mają gorzej. Z tego powodu nie istnieje niezadowolenie z pracy, nawet najcięższej. Nie ma mowy o buncie. Świat jest pogrążony w całkowitej harmonii. Jakiekolwiek zmartwienia, których jeszcze nie udało się wyeliminować, są usuwane narkotykiem - somą.

Zasady tego świata przyszłości najlepiej przedstawiają trzy przymiotniki:
  • Wspólność - wszystko jest wszystkich, oraz wszyscy należą do wszystkich,
    dlatego takie rzeczy jak rodzina należą do reliktów przeszłości.
  • Identyczność - wszyscy zachowują się podobnie i mają podobne zainteresowania... a ludzie będący na tym samym szczeblu drabiny społecznej nawet mają podobną budowę ciała!
  • Stabilność - wspólność i identyczność gwarantują stabilność, dodatkowo wzmacnianą rutynową pracą i związanym z nią brakiem jakichkolwiek niespodzianek.
Uczucia, rozwój osobisty i duchowy były celowo hamowane, tak aby ujednolicić ludzi. Religia zastąpiona kultem Forda. Miejsce krzyża zajęła litera T - od nazwy pierwszego masowo produkowanego modelu samochodu.

Nowy, wspaniały świat jest często interpretowany jako antyutopia, przestrzegająca przed próbą tworzenia świata "idealnego", w którym wszyscy są zadowoleni z życia; ale jednocześnie szczęśliwi są tylko dlatego, że nie mają pojęcia o lepszym istnieniu.

Jednak z drugiej strony, uzyskano wieczny pokój i stabilizację, wyeliminowano problem głodu, chorób, czy przeludnienia. Stworzono szczęśliwe społeczeństwo, którego kluczową cechą było kompletne wyzbycie się własnego "ja". Jakkolwiek nas to może szokować, to jednak ogromna część przedstawionego społeczeństwa była autentycznie szczęśliwa i z tym jest ciężko dyskutować.

Czy więc warto zamienić indywidualizm na szczęście? Czy lepiej jest mieć możliwość samemu wybrania sobie pracy z ryzykiem jej utraty, czy może mieć ją narzuconą z góry, ale stabilną i zapewniającą byt do końca życia? To tylko niektóre z pytań jakie można sobie zadać czytając "Nowy, wspaniały świat". Pokazuje to, że granica między utopią a antyutopią jest bardzo cienka.

Zazwyczaj kończąc recenzję piszę jednoznacznie, czy książkę warto jest przeczytać. Tym razem będzie inaczej. Nie dlatego, że "Nowy, wspaniały świat" jest powieścią nudną, czy ciężkostrawną. Ale po prostu nie jest dla każdego. Jeżeli czujesz się na siłach przeczytać książkę, która ma na celu zmusić do refleksji, i nie przeszkadza Ci fakt, że jest mocno osadzona w klimacie fantastyki naukowej - czytaj śmiało. Jeżeli jednak oczekujesz szybkiej akcji, nieoczekiwanych zwrotów wydarzeń, czy jakichkolwiek innych sensacji - to ostrzegam, możesz się rozczarować.

Obok Roku 1984 pozycja obowiązkowa dla każdego zainteresowanego antyutopijną wizją człowieka przyszłości.

Frank Herbert - Zielony Mózg

Zielony Mózg, powieść Franka Herberta osadzona w niedalekiej przyszłości, w której część ludzkości (Chiny, Rosja, Brazylia) postawiły sobie za cel całkowitą eliminację wszystkich owadów żyjących na ziemi, chcąc zagwarantować sobie kompletną hegemonię dla gatunku ludzkiego.

Ziemia została podzielona na tzw. Strefy Zielone - gdzie, teoretycznie, nie ma już żadnych insektów, oraz czerwone, czyli takie których ludzie jeszcze w pełni nie kontrolują. Akcja rozgrywa się na terenach Brazylii, gdzie grupy najemników zwalczających robactwo (nazywanych w powieści bandeirantes) napotykają na coraz to nowe mutacje owadów.

Ich walka jest o szczególnie trudna, bo całkowicie nie zdają sobie sprawy z tego, że insekty podporządkowane są wyższemu organizmowi - zwanego Mózgiem.

Książka to swoista przestroga przed nadmierną ingerencją w otaczający nas ekosystem. Poza tym, ukazuje nieodłączną zależność człowieka od przyrody, szczególnie podkreśloną w zakończeniu.

Same postacie bohaterów są słabe, płytkie, a nawet można powiedzieć, że stereotypowe. Przystojny Brazylijczyk, kierujący się emocjami. Piękna pani doktor, typ kokietki, ale dającej się łatwo manipulować i w sytuacjach kryzysowych szukającej oparcia w innych. Wyrafinowany chińczyk, ateista, traktujący ludzi przedmiotowo. Naprawdę mało interesujące postacie.

W trakcie czytania trudno nie mieć zastrzeżeń do decyzji podejmowanych przez głównych bohaterów (które są po prostu głupie), oraz sposobu ich postępowania. Z drugiej strony, można się doszukiwać pewnego celu w takim kreowaniu postaci, może pisarz miał zamiar pokazać niedoskonałość gatunku ludzkiego? Chciałbym, żeby tak było, ale niestety zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo naiwne myślenie.

Niestety fabuła także nie porywa. Sam pomysł na książkę jest świetny. Początkowa akcja wzbudza zainteresowanie, ale niestety ta fascynacja szybko mija, a jej miejsce zajmuje irytacja i narastające znudzenie. Oprócz tego jest naprawdę mało przekonująca. W pełni rozumiem, że nie wszystkie historie muszą być w miarę naukowo trafne i posiadające techniczne szczegóły, tak jak w zwyczaju ma to robić Verne lub Lem, ale totalnie ignorowanie teorii ewolucji to jednak za wiele.

Myślę, że "Zielony Mózg" można by spokojnie skrócić przynajmniej o połowę. Wtedy zamiast słabej książki, powstałoby całkiem solidne opowiadanie. Ale niestety nic ponadto. Jeżeli zafascynowała Cię Diuna i liczysz na to, że Frank Herbert swój kunszt pisarski pokazał także w "Zielonym Mózgu", to od razu ostrzegam - mocno się zawiedziesz.

Stanisław Lem - Solaris

Spośród wszystkich książek Lema to chyba Solaris zdobył największy rozgłos, oprócz milionów sprzedanych egzemplarzy na całym świecie, sukces Solarisa potęgują dwie adaptacje filmowe, z roku 1972 oraz 2002. O najwcześniejszej ekranizacji (z 1968r) niewiele wiadomo, jedynie że jest to film tv stworzony przez Rosjan. To czy adaptacje te są dobre czy nie, to już sprawa subiektywna, największe kontrowersje budzi zmiana zakończenia.

Wracając do samej książki, jest to kolejna powieść-zagadka Lema, z mnóstwem niewiadomych, do których bohaterowie jedynie mogą tworzyć coraz to nowe teorie - często wykluczające się. No cóż, trudno jest cokolwiek więcej powiedzieć nie zdradzając nic a nic z fabuły.

Wiele osób twierdzi że Solaris jest trudny w odbiorze, ja się z tym nie zgodzę - każdy odbiera "przekaz" autora na swój sposób, Solaris ze względu na swą zagadkowość można interpretować na setki sposobów. Najprostszym z nich jest niemożliwość pełnego zrozumienia życia skrajnie różnego od ziemskiego - motyw ten pojawia się w wielu innych dziełach Stanisława Lema.
Pozycja obowiązkowa dla każdego fana literatury science-fiction.