sobota, 28 lutego 2015

Juliusz Verne - Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi

Powieść przygodowa, jednocześnie wchodząca w skład prekursorów nurtu fantastyki naukowej. Fabularnie powiązana jest z dwoma innymi książkami Verne'a. Dzieci kapitana Granta, opowiadają o wydarzeniach wcześniejszych, oraz Tajemniczej Wyspy, w której ukazany jest okres późniejszy.

Jest rok 1866. Świat obiegają informacje na temat pojawienia się na morzu tajemniczej, olbrzymiej morskiej istoty, posiadającej niesamowitą szybkość i siłę, dla której przedziurawienie statku nie stanowi żadnego problemu. Aby uporać się z tym zagrożeniem, rząd Stanów Zjednoczonych wysyła nowoczesną fregatę, Abraham Lincoln, na której pokładzie znajduje się trójką głównych bohaterów, Pierre Aronnax - zoolog, jego służący - Conseil, i Ned Land - harpunnik. W wyniku zderzenia statku z potworem wszyscy oni zostają wyrzuceni do morza. Wkrótce przekonują się, że potwór wabi się Nautilus, i w rzeczywistości jest nowoczesną łodzią podwodną, za której sterami stoi enigmatyczny kapitan Nemo.

Verne lubi długie opisy przyrody. Zdecydowanie. Tym razem z pomocą przychodzi mu Pierre Aronnax, który jako zoolog nie zawaha się zwrócić uwagi na każde podwodne zwierzę i roślinę, a wtóruje mu Conseil, który będąc maniakiem taksonomii, każdą istotę zakwalifikuje do odpowiedniego królestwa, typu, gromady, rządu, rodziny, rodzaju i gatunku! Trochę koloryzuje, ale szczerze mówiąc, tego typu fragmentów jest sporo, i jeżeli ktoś nie jest zainteresowany biologią, to może się w takich momentach nudzić.

Bohaterowie powieści są aż do bólu przewidywalni, nieskomplikowani i prezentują pewne określone typy charakterów. Profesor Aronnax jest, jak przystało na dobrego badacza, pochłonięty nauką i gotowy na poświęcenia w celu pogłębienia wiedzy własnej, jak i całej ludzkości. Ned Land jest silny, zdeterminowany, nieokrzesany, czasem porywczy. Po prostu uosobienie męskości, co biorąc pod uwagę to, że jest harpunnikiem, wcale nie dziwi. Ze wszystkich postaci Conseil wydaje się być taki jakiś bez wyrazu. Jest służącym profesora, który charakteryzuje się tym, że jest służącym wzorowym, wiernym i całkowicie oddanym swemu panu. Zdecydowanie najciekawszą postacią jest kapitan Nemo, ale żeby nie zdradzać fabuły, nie będę o nim nic kompletnie pisać. W końcu jest tajemniczym geniuszem, kapitanem swego cudownego wynalazku.

Dla mnie pierwszoplanową rolę odgrywają nie same przedstawione postacie, a Nautilus. To jest ten element, który wyróżnia "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" spośród innych książek przygodowych, wprowadzając elementy fantastyki naukowej w takim wydaniu jaki lubię najbardziej.

W momencie wydania książki, czyli ponad 150 lat temu, ówcześni ludzie mogli jedynie marzyć o tak zaawansowanych łodziach podwodnych, bo ich pierwsze modele dopiero się pojawiały. Juliusz Verne wykazał się prawdziwym wizjonerstwem, gdyż jego fikcyjny Nautilus stosuje rozwiązania, które pojawiły się dopiero w czasach współczesnych, jak elektryczny napęd, czy śluzy powietrzne. Oczywiście, inne z nich są kompletnie nierealne, jak układ napędzania łodzi zwykłymi bateriami, czy jej niesamowita wytrzymałość na przeciążenia, ale... to są nieistotne fakty, które w żadnym stopniu nie przeszkadzają w jej odbiorze.

Pomimo tego, że od momentu wydania powieści minęło prawie 150 lat, to w żadnym stopniu nie umniejsza to magii Nautilusa, który będąc ukazanym jako wyjątkowo luksusowa, wygodna i przestronna łódź podwodna, nawet w naszych czasach budzi podziw. Z ciekawości szukałem informacji w Internecie, czy coś podobnego zostało zbudowane. Znalazłem jedynie koncepty.

Styl prozy Verne'a jest specyficzny, bowiem udaje mu się wplatać do swych książek długie opisy, które mogą nudzić, ale jednocześnie nadają jego książką pewnego uroku i utwierdzają czytelnika w przekonaniu, przedstawione wydarzenia są rzeczywiste. Gdyby napisać o Nautilusie tylko to, że istnieje, to byłoby to mało wiarygodne, prawda? Verne opisuje jednak go ze szczegółami, podając nawet wymiary pomieszczeń, grubość pancerza, czy rodzaj dostępnej aparatury.

Pomimo tego, że wykreowane przez Verne'a postacie nie posiadają skomplikowanych osobowości, oprócz kapitana Nemo, oczywiście, to w żaden sposób nie przeszkadza to pozytywnym w odbiorze książki. Nawet więcej - potrafili oni wzbudzić moją szczerą sympatię.

Zdecydowanie moja ulubiona książka Juliusza Verne'a, którą bez wahania poleciłbym każdemu.

Brak komentarzy: