niedziela, 1 marca 2015

Phillip K. Dick - Człowiek z Wysokiego Zamku

Dziwna jest to książka. Ale od początku, zacznijmy od tematyki. Pewnie każdy z nas kiedyś zastanawiał się, co by było, gdyby pewne wydarzenie, czy to dotyczące nas samych, czy całej ludzkości, potoczyło się zupełnie inaczej. Dick w swojej powieści postanowił pokazać taką wizję, zmieniając chyba najważniejszy epizod nowożytnej historii - drugą wojnę światową - którą w opisywanej rzeczywistości wygrali nie Alianci, a państwa Osi.

Ta alternatywna rzeczywistość przedstawiana jest z punktu widzenia kilku postaci zamieszkujących Stany Zjednoczone, które to po klęsce w drugiej wojnie światowej zostały podzielone na Japońską i Niemiecką strefę okupacyjną. To takie lustrzane odbicie naszej historii, w której to Niemcy zostały rozdzielone po przegranej wojnie. Tego typu nawiązań jest więcej, i znajdywanie ich sprawia prawdziwą przyjemność.

Mimo to, jedna rzecz pozostaje niezmienna - pragnienie normalności. Nagrodzony nagrodą Hugo "Człowiek z Wysokiego Zamku" przedstawia losy zwykłych ludzi pragnących odnaleźć się w nowej sytuacji, która niesie ze sobą nowe wyzwania i problemy dla osób znajdujących się po obu stronach barykady.

Dick bardzo przekonująco wykreował obraz nie tylko poszczególnych postaci, ale i całych narodów. Niemców charakteryzuje kult siły, potęga ekonomiczna i technologiczna. Naziści urzeczywistniają swoje ambitne, nadludzkie cele, jak wysuszenie morza śródziemnego i stworzenie gigantycznego pola uprawnego, czy kolonizacja planet układu słonecznego. Rzesza jest przedstawiana jako państwo niesamowicie potężne, ale jednocześnie wewnętrznie niestabilne i groźne nawet dla jej sojuszników. Jej mieszkańcy są zimni, przesiąknięci totalitarną ideologią nienawiści. Mimo upływu lat nadal z fanatycznym zapałem poszukują ukrywających się Żydów.

Łagodniej potraktowani zostali Japończycy, którzy sprawiają wrażenie osób inteligentnych, doceniających dobrą sztukę i zdających sobie sprawę ze zniszczenia emanującego z ideologii nazistowskiej. A przy tym zdają się dobrze koegzystować z amerykanami, szczególnie ceniąc ich dorobek kulturowy. Co prawda, jak się okazuje, robią to powierzchownie, ale fabuły zdradzać nie będę.

Z kolei sami amerykanie przedstawieni są jako cień narodu, kompletnie bez poczucia własnej wartości, co szczególnie uwidacznia się w ich kontaktach z Japończykami, wobec których czują się gorsi. Dodatkowo relacje miedzy tymi dwoma narodami utrudniają różnice kulturowe. Dla amerykanów Japończycy w gruncie rzeczy pozostają obcy, kompletnie różni od nich samych. Dlatego niektórzy amerykanie, w głębi swojej duszy, czują sympatię w stosunku do Niemców, podziwiając ich dokonania i uważając ich za bliższych sobie. Czy cokolwiek będzie w stanie sprawić, że odzyskają wiarę w siebie?

Dziwna jest to książka, bowiem oprócz licznych kwestii dotyczących hegemonii ras i rasizmu, jednym z jej głównych motywów jest przenikanie się prawdy i fałszu, który widoczny jest w praktycznie każdym jej aspekcie. Dotyczy on zarówno postaci, którzy często nie są tymi, za kogo się podają, jak i pracy która wykonują. A granica między prawdą i fałszem jest cienka. Czy można rozpoznać fałsz, gdy jest on doskonalszy od prawdy?

Ciekawym elementem jest umieszczenie w książce... kolejnej książki, zatytułowanej "Utyje szarańcza", która z kolei opisuje świat w którym naziści przegrali wojnę. Przedstawia ona jednak jeszcze inny przebieg wydarzeń powojennych, niż ten znany nam!

"Człowiek z Wysokiego Zamku" to niewątpliwie dzieło trudne w odbiorze, ale jednocześnie zmuszające do myślenia, poruszające wiele kwestii, zagadkowe. Powieść ta nie bez powodu zyskała międzynarodowy rozgłos - jest naprawdę dobra i sądzę, że może urzec nawet tych, którzy nie są wielbicielami prozy Phillipa K. Dicka.

Brak komentarzy: